Czas miłości. Pachnidła
Czas miłosci .Pachnidła
Grzech Adama i Ewy nie polegał wyłącznie na tym, że ulegli złu, ale również na tym, że Adam dla Ewy nie był wsparciem. Nie odezwał się ani słowem, kiedy wąż ją kusił, a potem uległ tej samej pokusie, co ona. Zaręczyny to naprawienie tego zła, które wydarzyło się w raju.
www.stacja7.pl/…/Czas+miłości.+P…
Komentowany fragment Pieśni nad Pieśniami:
Mój ukochany zszedł do swojego ogrodu,
Do zagonów balsamu, by wypasać w ogrodach i by zbierać lilie.
Ja należę do mojego ukochanego, a on należy do mnie,
Ten, który wypasa wśród lilii.
(Pnp 6, 2-3)
Fragment konferencji:
Ukochany wchodzi do ogrodu, w którym jest Ukochana. To jest zarówno jej ogród, jak i jego. To wskazówka, że są już w związku. Ona go zaprasza i zaczyna od tego, że mówi „Ukochany”. Wydaje mi się, że warto się nad tym słowem zastanowić. Hebrajskie słowo, które zostało tak przetłumaczone jest fantastyczne. W swoim najbardziej prymitywnym sensie oznacza „tuszę” – a więc chodzi o „kawał chłopa”. To słowo wywodzi się z języka dziecięcego – dzieci tym słowem nazywają ojca lub wujka. W związku z tym, że tata i wujek powinni wyglądać tak jak ja (to jest dobra postawa rodzicielska), dlatego to słowo kojarzy się z czymś: dużym, ciepłym, sympatycznym, misiowatym, takim, że można przyjść i się przytulić. To wskazuje nam pewien sposób i „temperaturę” mówienia. Jest tu dużo emocjonalnego ładunku.
W innym sensie to słowo oznacza „przyjaciela”. Miłość w swoim najgłębszym i najbardziej podstawowym wymiarze to przyjaźń. Nam się to źle kojarzy, bo kiedy mówimy, że jesteśmy przyjaciółmi, to na pewno nie jesteśmy w związku. Biblijnie i teologicznie jest zupełnie inaczej. Najwyższą formą miłości jest właśnie przyjaźń. Święty Tomasz opisując relację między człowiekiem a Bogiem, napisał, że nazywając Boga przyjacielem wyrażamy mu w ten sposób najgłębszą miłość.
Jest w tym słowie ukryte jeszcze jedno znaczenie, które dla naszego tematu jest bardzo ważne. W 10 rozdziale Księgi Samuela pojawia się „wujek”, który ma pewną dozę tajemniczości. I to również zawiera się w tym słowie. To dla nas bardzo ważna wskazówka – miłości nie można w pełni opisać. To słowo ma w sobie taką tajemniczość, której nigdy nie przekroczymy. Czasem próbujemy sobie odpowiedzieć co znaczy: „ja kocham”, albo skąd mam wiedzieć, że kocham naprawdę. Warto sobie zadawać te pytania, ale warto też pamiętać, że
jeśli w Twoim związku są takie sprawy, których nie potrafisz zrozumieć i nazwać, określić czym jest to, co czujesz, to dobrze. Oznacza to, że to miłość i wszystko idzie w dobrym kierunku.
Jeśli masz wrażenie, że w Twoim związku wszystko jest jasne, to nie jest to prawdziwa miłość. Tzn., że kochacie się wyłącznie zdolnością ludzką, ale nie zawiera się w tym ta dziwna tajemnica, a to ona tak naprawdę jest pociągająca. Jakaś „niewiadoma” w niej zawarta przyciąga ludzi.
Największym problemem, który mamy jako ludzie, jest (oczywiście z różnymi niuansami i odmiennościami) taki scenariusz naszego życia, w którym jesteśmy samotni. Nawet jeśli coś innego, nawet bardzo poważnego dzieje się zupełnie nie po naszej myśli, to jeśli jest „ktoś” obok, na kim się można wesprzeć, to nie tyle, że jest łatwo, ale da się żyć.
Świat zrobił nam krzywdę – próbuje przekonać nas do tego, że wcale nie potrzebujemy bliskiej osoby. Próbuje nam wmówić, że jesteśmy indywidualistami, którzy potrafią sami stanąć na nogi. Przepraszam, ale to „g… prawda”.
To największe przekleństwo jakie człowiekowi może się zdarzyć, bo zostaliśmy stworzeni przez Boga na Jego podobieństwo, a Jego imię to „Ten, który jest z kimś” – dlatego, że jest Trójcą. On zawsze jest z Kimś. Kiedy zobaczył Adama i Ewę, to powiedział, że oni są tacy jak Ja. Oni również muszą być z kimś. Jeśli czujesz lęk przed samotnością, to dobrze czujesz, Twoje serce reaguje właściwie. Oczywiście można z tego zrobić coś chorego i doprowadzić do rzeczy złych, ale pragnienie "Kogoś" jest właściwe.
W Księdze Ezechiela również pojawia się słowo „Ukochany”:
„Oto przechodziłem obok ciebie i ujrzałem cię. Był to twój czas, czas miłości. Rozciągnąłem połę płaszcza mego nad tobą i zakryłem twoją nagość. Związałem się z tobą przysięgą i wszedłem z tobą w przymierze - wyrocznia Pana Boga - stałaś się moją”
(Ez 16, 8)
„Czas miłości” można przetłumaczyć jako „Czas ukochanych”. To jest to samo słowo. Ona spotykając jego, chce z nim być takiej relacji. Chodzi o coś takiego jak… zaręczyny. To taka chwila, w której mówi się drugiemu człowiekowi „Ukochany” i to ma bardzo duże znaczenie. Księga Ezechiela pięknie to przedstawia. Ktoś rozpoznaje, że to „Czas ukochanych”. Ezechiel to, co dzieje się w zaręczynach tłumaczy w ten sposób: „Rozciągnąłem połę płaszcza mego nad tobą i zakryłem twoją nagość .” To strasznie piękny obraz. Nie chodzi tu oczywiście o żadne konotacje seksualne. To odwołanie do czegoś zupełnie innego. Człowiek po raz pierwszy zorientował się, że jest nagi, kiedy zgrzeszył. Przez ten grzech człowiek wszedł w samotność. Adam i Ewa w tym momencie po raz pierwszy się rozminęli.
W momencie, kiedy Zły skusił Ewę, Adam niczego nie powiedział. Ten grzech nie polegał wyłącznie na tym, że ulegli złu, ale również na tym, że Adam dla Ewy nie był wsparciem. Nie odezwał się ani słowem, a potem uległ tej samej pokusie, co ona.
W momencie zaręczyn, człowiek mówi do człowieka: „Znalazłem Cię nagiego (bo jesteś po grzechu pierworodnym), w momencie, w którym jesteśmy samotni. Biorę więc połę mojego płaszcza i zakrywam Twój wstyd i nagość po to, żeby więcej jej nie było i związuję się z Tobą przysięgą.”
Zaręczyny to naprawienie tego zła, które wydarzyło się w raju.
Grzech Adama i Ewy nie polegał wyłącznie na tym, że ulegli złu, ale również na tym, że Adam dla Ewy nie był wsparciem. Nie odezwał się ani słowem, kiedy wąż ją kusił, a potem uległ tej samej pokusie, co ona. Zaręczyny to naprawienie tego zła, które wydarzyło się w raju.
www.stacja7.pl/…/Czas+miłości.+P…
Komentowany fragment Pieśni nad Pieśniami:
Mój ukochany zszedł do swojego ogrodu,
Do zagonów balsamu, by wypasać w ogrodach i by zbierać lilie.
Ja należę do mojego ukochanego, a on należy do mnie,
Ten, który wypasa wśród lilii.
(Pnp 6, 2-3)
Fragment konferencji:
Ukochany wchodzi do ogrodu, w którym jest Ukochana. To jest zarówno jej ogród, jak i jego. To wskazówka, że są już w związku. Ona go zaprasza i zaczyna od tego, że mówi „Ukochany”. Wydaje mi się, że warto się nad tym słowem zastanowić. Hebrajskie słowo, które zostało tak przetłumaczone jest fantastyczne. W swoim najbardziej prymitywnym sensie oznacza „tuszę” – a więc chodzi o „kawał chłopa”. To słowo wywodzi się z języka dziecięcego – dzieci tym słowem nazywają ojca lub wujka. W związku z tym, że tata i wujek powinni wyglądać tak jak ja (to jest dobra postawa rodzicielska), dlatego to słowo kojarzy się z czymś: dużym, ciepłym, sympatycznym, misiowatym, takim, że można przyjść i się przytulić. To wskazuje nam pewien sposób i „temperaturę” mówienia. Jest tu dużo emocjonalnego ładunku.
W innym sensie to słowo oznacza „przyjaciela”. Miłość w swoim najgłębszym i najbardziej podstawowym wymiarze to przyjaźń. Nam się to źle kojarzy, bo kiedy mówimy, że jesteśmy przyjaciółmi, to na pewno nie jesteśmy w związku. Biblijnie i teologicznie jest zupełnie inaczej. Najwyższą formą miłości jest właśnie przyjaźń. Święty Tomasz opisując relację między człowiekiem a Bogiem, napisał, że nazywając Boga przyjacielem wyrażamy mu w ten sposób najgłębszą miłość.
Jest w tym słowie ukryte jeszcze jedno znaczenie, które dla naszego tematu jest bardzo ważne. W 10 rozdziale Księgi Samuela pojawia się „wujek”, który ma pewną dozę tajemniczości. I to również zawiera się w tym słowie. To dla nas bardzo ważna wskazówka – miłości nie można w pełni opisać. To słowo ma w sobie taką tajemniczość, której nigdy nie przekroczymy. Czasem próbujemy sobie odpowiedzieć co znaczy: „ja kocham”, albo skąd mam wiedzieć, że kocham naprawdę. Warto sobie zadawać te pytania, ale warto też pamiętać, że
jeśli w Twoim związku są takie sprawy, których nie potrafisz zrozumieć i nazwać, określić czym jest to, co czujesz, to dobrze. Oznacza to, że to miłość i wszystko idzie w dobrym kierunku.
Jeśli masz wrażenie, że w Twoim związku wszystko jest jasne, to nie jest to prawdziwa miłość. Tzn., że kochacie się wyłącznie zdolnością ludzką, ale nie zawiera się w tym ta dziwna tajemnica, a to ona tak naprawdę jest pociągająca. Jakaś „niewiadoma” w niej zawarta przyciąga ludzi.
Największym problemem, który mamy jako ludzie, jest (oczywiście z różnymi niuansami i odmiennościami) taki scenariusz naszego życia, w którym jesteśmy samotni. Nawet jeśli coś innego, nawet bardzo poważnego dzieje się zupełnie nie po naszej myśli, to jeśli jest „ktoś” obok, na kim się można wesprzeć, to nie tyle, że jest łatwo, ale da się żyć.
Świat zrobił nam krzywdę – próbuje przekonać nas do tego, że wcale nie potrzebujemy bliskiej osoby. Próbuje nam wmówić, że jesteśmy indywidualistami, którzy potrafią sami stanąć na nogi. Przepraszam, ale to „g… prawda”.
To największe przekleństwo jakie człowiekowi może się zdarzyć, bo zostaliśmy stworzeni przez Boga na Jego podobieństwo, a Jego imię to „Ten, który jest z kimś” – dlatego, że jest Trójcą. On zawsze jest z Kimś. Kiedy zobaczył Adama i Ewę, to powiedział, że oni są tacy jak Ja. Oni również muszą być z kimś. Jeśli czujesz lęk przed samotnością, to dobrze czujesz, Twoje serce reaguje właściwie. Oczywiście można z tego zrobić coś chorego i doprowadzić do rzeczy złych, ale pragnienie "Kogoś" jest właściwe.
W Księdze Ezechiela również pojawia się słowo „Ukochany”:
„Oto przechodziłem obok ciebie i ujrzałem cię. Był to twój czas, czas miłości. Rozciągnąłem połę płaszcza mego nad tobą i zakryłem twoją nagość. Związałem się z tobą przysięgą i wszedłem z tobą w przymierze - wyrocznia Pana Boga - stałaś się moją”
(Ez 16, 8)
„Czas miłości” można przetłumaczyć jako „Czas ukochanych”. To jest to samo słowo. Ona spotykając jego, chce z nim być takiej relacji. Chodzi o coś takiego jak… zaręczyny. To taka chwila, w której mówi się drugiemu człowiekowi „Ukochany” i to ma bardzo duże znaczenie. Księga Ezechiela pięknie to przedstawia. Ktoś rozpoznaje, że to „Czas ukochanych”. Ezechiel to, co dzieje się w zaręczynach tłumaczy w ten sposób: „Rozciągnąłem połę płaszcza mego nad tobą i zakryłem twoją nagość .” To strasznie piękny obraz. Nie chodzi tu oczywiście o żadne konotacje seksualne. To odwołanie do czegoś zupełnie innego. Człowiek po raz pierwszy zorientował się, że jest nagi, kiedy zgrzeszył. Przez ten grzech człowiek wszedł w samotność. Adam i Ewa w tym momencie po raz pierwszy się rozminęli.
W momencie, kiedy Zły skusił Ewę, Adam niczego nie powiedział. Ten grzech nie polegał wyłącznie na tym, że ulegli złu, ale również na tym, że Adam dla Ewy nie był wsparciem. Nie odezwał się ani słowem, a potem uległ tej samej pokusie, co ona.
W momencie zaręczyn, człowiek mówi do człowieka: „Znalazłem Cię nagiego (bo jesteś po grzechu pierworodnym), w momencie, w którym jesteśmy samotni. Biorę więc połę mojego płaszcza i zakrywam Twój wstyd i nagość po to, żeby więcej jej nie było i związuję się z Tobą przysięgą.”
Zaręczyny to naprawienie tego zła, które wydarzyło się w raju.